Keziah Jones właśnie wydał swoją nową płytę i z tej to uroczystej okazji wracam do jednego z jego... starszych nagrań;) Nie , nie robię tego z jakiejś przekory czy też niezadowolenia z poziomu matariału jaki znalazł się na jego nowej produkcji. Po prostu wpadłem w sieci na taką wersję koncertową "Rythm is love" którą trzeba koniecznie usłyszeć i zobaczyć, nawet jeśli ma to mieć miejsce tylko na ekranie monitora (cóż to musiał być za koncert)
1 komentarz:
hola,
nie chciałbym się skarżyć, ale może pora zaproponować kolejną pozycje fanom tego bloga ;)
Prześlij komentarz