sobota, 29 grudnia 2007

WSZYSTKIEGO NAJ... W NOWYM ROKU !


Wszystkim którzy przez zupełny przypadek lub też zupełnie celowo;) trafili na moją stronkę i znaleźli na niej choćby parę dźwięków dla siebie życzę wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku 2008. Oby był on przynajmniej tak dobry jak ten który pomału już nas żegna. I jak to ktoś, kiedyś gdzieś trafnie ujął "zawsze trzymajmy się zasady - kto walczy czasem przegrywa, kto nie walczy przegrywa zawsze":)

piątek, 28 grudnia 2007

VA - Hydeout Productions Second Collection(2007)


Ten świeży składak to zbiór tego wszystkiego co w Japoni najlepsze. No może nie wszystkiego ale sporej części którą reprezentują muzyczne dokonania Nujabes i przyjaciół;). Na krążku pojawili się także C.L. Smooth (numer "Sky is Falling" to dla mnie najlepsza kompozycja na płycie), Five Deez, Pase Rock,DSK, Uyama Hiroto, Shing02, Pase Rock, oraz Emancipator. Powiem szczerze, że pochłonął mnie ten album. Jest w nim sporo jesiennych, zadumanych klimatów którym jakoś szczerze mówiąc nigdy nie potrafię się oprzeć, zwłaszcza teraz gdy pogoda nie zachęca raczej do krajoznawczych wędrówek.

Dj day - the day before(2007)


Dj Day to dla mnie ścisła czołówka jeśli chodzi o klejenie bitów. Przy takich numerach jak " What Planet What Station", " Gone Bad" czy " Ay N'ama" nie sposób opanować rytmicznego kiwania się, czy też tupania nogą (ja przynajmniej nie mogę;). Nic dziwnego, Day opanował bowiem sztukę łączenia ze sobą dźwieków w stopniu mistrzowskim i to zarówno gdy trzeba stworzyć jakiś szybki, porywający i nakręcajacy jak sprężyna w szwajcarskim zegarku podkład jak i w chwilach gdy można już odpocząć osuwając się na kanapę słysząc w tle numer "Closer". Warto, na prawdę warto sięgnąć po tą płytkę. Wiedzą o tym również Gilles Peterson, Chairman Mao, The Rub DJs, Garth Trinidad, Jazzy Jeff oraz The Fader którzy bez ogródek deklarują, że są wielkimi fanami Day-a.

poniedziałek, 17 grudnia 2007

Attica Blues - Attica Blues (1997)


Są albumy które, tak jak wino, im starsze tym lepsze, im więcej lat upłynęło od ich wydania tym lepiej się ich słucha. Pewnie między innymi daltego, że okazuje się że w tych mijających latach nie powstało aż tak wiele produkcji mogacych godnie konkurować z starymi klasykami. Takim albumem jest dla mnie np. płyta Attici Blues na której soulowy, niski głos pochodzącej z Egiptu Roby El-Essawy w połaczeniu z niekonwencjonalnymi bitami tworzy ciekawą mieszankę trip-hopowo-jazzowych dzwięków.Często wracam do tej produkcji, przynajmniej tak często jak do starszych albumów Massive Attack:)

Damien Rice - 9(2006)


Zawsze twierdziłem, że dla mnie w muzyce najważniejsza jest szczerość przekazu a najdoskonalszym instrumentem który potrafi tą szczerość podkreślić jest ludzki głos. Pewnie dlatego tak bardzo podoba mi się proste, często akustyczne granie Elliotta Smitha, Tracy Chapman, czy Damiena Rica. Utwory tego ostatniego do dla mnie swoisty "Mount Everest" jeśli chodzi o wyrażanie emocji w muzyce. Po obejrzeniu jednego z koncertów Damiena (niestety tylko na ekranie kompa) jakoś samoistnie wpadł mi od razu do głowy wyrazowy zbitek - "emocje doskonale uzewnętrznione". Po prostu byłem (i zresztą dalej jestem) starsznie oczarowany jego twórczością w której aż kipi od skrajnych, targających każdym człowiekiem uczuć. Więc gdy tylko chcę się otrząsnąć z coraz powszechniejszejszej byle jakiej plastikowej rzeczywistości, telewizyjnych seriali i realityshołów wszelakiej maści , pokrętnych odpowiedzi na proste pytania, pogoni za 345-cioma rzeczami które rzekomo trzeba mieć - wsłuchuję się w śpiew Damiena.

czwartek, 6 grudnia 2007

Casbah 73 - pushin' forty(2007)


Ich pierwszy album przemknął przez mój odtwarzacz niemal niezauważony. Ot takie miłe dla ucha granie, ale nic szczególnego. Drugi album jest według mnie sporo lepszy. Współpraca z Majką Edjo z Sweet Vandals, Prince Po z Organized Konfusion oraz z Mariellą Gonzalez dała muzyce Casbah 73 solidnego kopa świeżości. Jest tu wszystko czego aktualnie szukam w muzyce: połączenie różnorakich muzycznych stylów, mocny basowy bit, świetne nowatorskie podkłady, perfekcyjne wokale. Świetne dźwięki i bynajmniej nie do siedzenia przy stole;)

Apparat - Walls(2007)


Jakoś nigdy nie mogłem przekonać się do minimalistycznych kompozycji złożonych z klików i klaków, trzasków i pisków. Słuchałem ich wiele razy i robiłem wiele podejść do tego rodzaju muzyki ale taka forma ewidentnie mi nie pasuje. Przed przesłuchaniem płyty Apparat byłem też prawie na 100% pewien że i ta muzyka nie jest dla mnie. Znałem bowiem wcześniejsze nagrania Apparat z Ellen Allien z albumu "Orchesta of Bubbles" który to wybitnie nie przypadł mi do gustu. I tu spotkała mnie miłe zaskoczenie bo na dźwięki jakie serwuje Apparat całkiem żywo reaguje mój młoteczek i kowadełko. Powiem więcej to według mnie świetna, nastrojowa muza i choć nie jest może jakoś szczególnie odkrywcza i nowatorska (chwilami przypomina mi wczesne kompozycje grupy A-HA) warta jest tego by spędzić przy niej nie jeden wieczór na filozoficznych rozważaniach nad tym gdzie ?? dokąd ?? i po co ??