poniedziałek, 17 grudnia 2007

Damien Rice - 9(2006)


Zawsze twierdziłem, że dla mnie w muzyce najważniejsza jest szczerość przekazu a najdoskonalszym instrumentem który potrafi tą szczerość podkreślić jest ludzki głos. Pewnie dlatego tak bardzo podoba mi się proste, często akustyczne granie Elliotta Smitha, Tracy Chapman, czy Damiena Rica. Utwory tego ostatniego do dla mnie swoisty "Mount Everest" jeśli chodzi o wyrażanie emocji w muzyce. Po obejrzeniu jednego z koncertów Damiena (niestety tylko na ekranie kompa) jakoś samoistnie wpadł mi od razu do głowy wyrazowy zbitek - "emocje doskonale uzewnętrznione". Po prostu byłem (i zresztą dalej jestem) starsznie oczarowany jego twórczością w której aż kipi od skrajnych, targających każdym człowiekiem uczuć. Więc gdy tylko chcę się otrząsnąć z coraz powszechniejszejszej byle jakiej plastikowej rzeczywistości, telewizyjnych seriali i realityshołów wszelakiej maści , pokrętnych odpowiedzi na proste pytania, pogoni za 345-cioma rzeczami które rzekomo trzeba mieć - wsłuchuję się w śpiew Damiena.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Damiena cenię - jest potrzebny kiedy trzeba się wyciszyć po burzliwych przeżyciach, choć zwykle sięgam wtedy po 'o' (powód jest prosty - 'Eskimo'). W te święta pewnie też będzie mi towarzyszył.

Anonimowy pisze...

Kocham takie melancholijne klimaty, uwielbiam doslownie, sa dobre na kazdy dzien...dzieki

4cold pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

http://rapidshare.com/files/75577719/DR-9.rar